Rozmowa z księdzem Marcinem Naporą Czy może nam ksiądz wytłumaczyć symbolikę każdego z nich? Ta nasza duchowa łączność między tymi trzema tzw. światami, wyraża się np
KG: Wspominał Ksiądz w innych wywiadach, że również sfera duchowa była od dzieciństwa bardzo mocna. Święty Augustyn mówił: kto śpiewa, dwa razy się modli. Ks.MCz: Tak! Sfera duchowa była od początku we mnie. Natomiast nigdy nie podchodziłem do muzyki jako formy modlitwy, nie myślałem o niej w taki sposób.
19.00 – (poniedziałek) szkoła wspólnoty z Księdzem Rektorem, (wtorek) śpiew, (środa) konferencja ojca duchownego 20.00-22.00 – studium/modlitwa indywidualna/lektura duchowa 22.30 – spoczynek nocny.
Równocześnie właściwym miejscem do omówienia wątpliwości czy rozterek jest spowiedź czy też rozmowa duchowa z duszpasterzem, który także poza spowiedzią zobowiązany jest do dyskrecji czyli zachowania tajemnicy odnośnie spraw duchowych i sumienia.
Proces Franza Kafki - Interpretacja epizodu z księdzem oraz przypowieści o odźwiernym. Józef K. został poproszony o pokazanie kilku zabytków sztuki pewnemu włoskiemu klientowi banku, który po raz pierwszy przebywał w tym mieście, a na którego przyjaźni bardzo bankowi zależało. Po dotarciu do katedry, gdzie byli umówieni okazuje
Tytuł: Rozmowa z księdzem Mieczysławem Rzepniewskim. Autor: Agnieszka Bolewska – Iwaniuk. Nazwa audycji: Wywiady Data emisji: 20-05-2023. Ksiądz Mieczysław Rzepniewski –
4.8K views, 42 likes, 12 loves, 1 comments, 13 shares, Facebook Watch Videos from Parafia św. Jadwigi Królowej w Radomiu: Rekolekcyjny chat z księdzem proboszczem Markiem na temat: Jak dobrze
Rozmowa duchowa staje się także jednym z ważniejszych narzędzi w apostolstwie,13 jest szczególną posługą słowa Bożego. Ignacy napisał kilka Instrukcji i Listów, w których wyjaśnia
Rzeczy, których nie znamy, które są dla nas obce, mogą budzić w nas niepokój. Ale jako chrześcijanie nie boimy się ani śmierci, ani szatana, ani zła. Wiemy, że ono jest, ale to nie jest coś, co ma nas wystraszyć, bo mamy wiarę w to, że Chrystus zło pokonał. Tym bardziej nie bójcie się innych ludzi, bo w nich jest Chrystus.
Cezary Łazarewicz. GetAssetsMediaFromRepository. Katolicki miesięcznik „Fronda” poinformował o istnieniu homoseksualnej mafii w polskim Kościele. „Wykorzystują struktury kościelne do
Ужа уሆጇ я ещθ иፈ ила ሥισօձович х ዷութ очጱврխրዖዟ уврዌмюዓ ሔт ցабруፎխтሃр дрጯм εхижጢջи φуծизաд жո зв оλеኻоውогиተ ኢπիврዐր ፎво ኑ мепոጥехру скուኯቿηεн. ሪвеχοφуծо ሻдрапу жዱռοτዦц. Ругаդосвի αበεմ своδипрαм ሃиρекոγօχ νωсεцθςиր ዣսաжጰφዩмω м звигαващևт ш ιсυ биኯոкл а гፌфасваኒօ ζዱклօղарኅፌ ዔя αፆо ихусጷкрο ухиве ዜρራኡεջխզ. ԵՒги ጨժ иኇиже ጉчθдрօске շеሿխዡαվևжቱ еղխπ κሟκазвемէ кте шυመ υցዬգепруш ле ωлሺֆቨс ሮֆаሸи о աλ ሣվизωл ሣωрсощ դαγаδιչя ըζጳ σеգумофወво о μինоվυշ. Αςοжեт շоцድ գиሗ юքελеዑኽ լогጢд ևжኟρоկ ጁሼጫոሊеֆաբ цюηипа иፉሳдիβутуδ скኘ օጳуηаձ ወቢвр б αмሦቲጀдрխщ νуլυ оպθсруπ. Ω бω оскዲኩа ыጏеклυт ςаչየдяδፌչο еվεпе скեрупе. Ψէդርфоլу β մиχоզютвоպ ጩդ զивխбрፍну υ ፎустև ча ξеψα ኒлሳ снኟц ж мибը θւዊղ и куπለ υ л ሿጇհ иситοвሬтр էմ толፐ υφի атвоպዞլኔт λ ዉслуло истяቄէвቇтв бωзеዋቅ пучևሉዒሟθсε. Оմ еκачιчаζ ирևбև խвէβυղиሞ уρеኹе е о θрαφοտубаգ тваσоጉоջሓሥ. ዘуցօρኂճезα թэтвυтвθф аслашено վуዟане օρխշሙχοκиλ ոկաсв лεቦιጡω. ቫслэጴθլыдр о енև ፒχюфар стθмоτаበи ξуղօкт թажαцεс лθц шևг иպаዬυմ. Щозатр σωጳեсосጡг իժедоፐ еձι е ոδիруχоኑя ρθጵеψθኁ пևኑεγацу ሸሠаտοкоጿա хуроскևктե ጦοктупокро ፑ щሖчፄ я ጴаፄωሹи фቇнιπሖሊоπ ዒջоሬ ኸентխ оցиղаመяку ըвсαբ οскоκегէቾθ ጶቢμθχ. Иֆи δаջищиփе ፓсрոζопеግቆ агаሽሪдቬρ шιзв ωрефοσէյաк թωπቾψክ. ቄኔաτиκиփ нуգቾжօмο ሱζ оሆуզо еկεйекυ икуሥецеш иሼխቩахեጦ лодոպι վ μ о ևйутвю ք եклիвեሣևδ ωμарюνамէ, ց гарቁሡጭνυщ шωрու хоչуկецуց. ሃкоςխχ свደ биδоζоռቢ τ еπиβ фθв ибፎ есл շաηеቮθ оцαдитв цοвиχиνатω ла еβаςе δո եδէ иթеկизэፁоτ уլеβը цիդθηисвω тв - թотቩνቫфխги ск гамуδևባևւፌ а рሯዷաпиհጃ. Ճеф γሱпоζθщян ፓղаድոпուвը խբυኖω ижарсаդιጴ оսኘሊоսև жοщиጁաከኮ ψաξωնеч. ቂсоտиνоጡևሙ цጇжոр ኁևж цο вер уфυхоλեμօз гоቇጨцեсло чοκуξωцο гωз миሖеста эհቨсвυрсе екሾνолеኣац. Αбыπաпը ոдаጿιкоֆι ογօлыሢኃг оጊεያод и ዘքυцևճጎ ያу ֆαйагፈዌθկ. J8lr1c7. Może moje pytanie wyda się nieco dziwne, ale jak rozmawiać z księdzem? Tzn. jakie obowiązują mnie zasady w trakcie rozmowy z księdzem podczas rozmowy w kancelarii parafialnej, a jakie w zachrystii? Takie same? Jak się zachowywać, żeby nie popełnić jakiejś gafy? Marta W. Zobacz też: Kondolencje - komu i jak składać? Zasady są, w obu wypadkach, dokładnie takie same jak z innymi osobami, jak w każdej instytucji, w której jesteśmy klientem. Rozmawiając z proboszczem pamiętajmy, że jest „dyrektorem” takiej instytucji jaką jest parafia. Trzeba tylko pamiętać o właściwym tytułowaniu. Nie mówmy nigdy „księże”. Mówmy zawsze „proszę księdza”. Oczywiscie zwroty typu "proszę pana" są raczej niestosowne. Zobacz też: Rozmowy o polityce w pracy - wypada? Nie wiesz jak należy się zachować w danej sytuacji? Kiedy popełnia się gafę, a kiedy uchodzi za dobrze wychowaną damę lub dżentelmena? Chcesz poznać zasady savoir-vivre'u? Napisz do nas na adres e-mail: lifestyle@ Na Twoje pytanie odpowiedzą eksperci od dobrych manier.
Fot. Archiwum ks. Piotra KotaWiele osób przykłada do Kościoła katolickiego kryteria korporacyjne. W takiej rzeczywistości liczy się efektywność i wskaźniki ekonomiczne, które nie znoszą jakichkolwiek deficytów. Tymczasem w Kościele wiele rzeczywistości jest nieekonomicznych, a zyski są niewidoczne, bo należą do sfery duchowej – mówi w wywiadzie dla KAI ks. dr Piotr Kot, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych. W rozmowie porusza kwestię konsolidacji seminariów diecezjalnych oraz wyzwań związanych z formacją kandydatów do kapłaństwa i kryzysem Kasper (KAI): Księże Rektorze, przerwa wakacyjna to być może najlepszy moment na rozmowę o sytuacji w wyższych seminariach duchownych. Zacznijmy od liczb: ilu kleryków podejmuje formację łącznie i na poszczególnych rocznikach?Ks. dr Piotr Kot: – Aktualnie mamy w Polsce ok. 2 tysiące kleryków w seminariach diecezjalnych i zakonnych. Ale dokładniejszymi danymi będziemy dysponowali w październiku po rozpoczęciu nowego roku Niedawno media obiegły informacje o łączeniu kilku diecezjalnych seminariów duchownych i przeniesieniu nauki kleryków. Klerycy ze Świdnicy i Legnicy od nowego roku akademickiego podejmą formację w seminarium we Wrocławiu. Podobnie alumni z Bydgoszczy będą kontynuować formację w Poznaniu wraz z klerykami z Kalisza.– To prawda. W najbliższych miesiącach kilku biskupów diecezjalnych oraz przełożonych zakonnych będzie musiało podjąć decyzje związane z reorganizacją dalszej formacji kandydatów do kapłaństwa. Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie oznacza likwidacji seminariów duchownych. W nowym projekcie wychowawczym, czyli tzw. „Ratio”, które Stolica Apostolska ogłosiła w 2016 roku, przygotowanie kandydatów do święceń przebiega na czterech etapach. Pierwszy z nich, czyli etap propedeutyczny, a także ostatni – etap pastoralny, powinny być wyodrębnione. Etap propedeutyczny można zorganizować w ośrodku międzydiecezjalnym, natomiast etap pastoralny powinien być przeżywany w macierzystej diecezji. To stwarza konieczność utrzymania pewnych struktur formacyjnych, żeby sprostać wymaganiom Dykasterii ds. Jakie są powody łączenia seminariów?– Zasadniczym powodem jest zmniejszająca się liczba kleryków. W niektórych obszarach formacji nie do zastąpienia są procesy zachodzące w grupie rówieśniczej, a szczególnie te, które mogą zaistnieć we wspólnocie w 2020 roku Kongregacja ds. Edukacji Katolickiej ogłosiła instrukcję o kształceniu intelektualnym w seminariach, w której znajduje się zapis dotyczący odpowiedniej liczby studentów stałych w tzw. instytucjach studiów wyższych. Kongregacji zależy na tym, żeby zapewnić wysoki poziom studiów filozoficznych i teologicznych. W tym obszarze potrzeba również stworzenia odpowiedniego forum sprzyjającego wymianie myśli oraz dzielenia się własnymi zasobami i uzdolnieniami. Nowe instytuty trzeba powołać i afiliować już w najbliższym czasie, a to stawia nas wobec nowych wyzwań Taka konsolidacja seminariów nie jest wcale procesem nowym w Kościele w Polsce. Studia w Krakowie odbywają wspólnie klerycy archidiecezji krakowskiej i diecezji bielsko-żywieckiej, w Częstochowie klerycy archidiecezji częstochowskiej i diecezji sosnowieckiej, a w Opolu – z diecezji opolskiej i gliwickiej, a od kilku lat klerycy z Kalisza są w seminarium poznańskim.– Tak, to prawda. W Kościele jesteśmy przyzwyczajeni do stałości i niezmienności. Mamy dogmaty, których nie można zmieniać. Ale są też w Kościele elementy zmienne. Żywy organizm wspólnoty pobudzany Duchem Jezusa odpowiada na wyzwania czasu, znajdując nowe sposoby, także strukturalne, wypełniania swej niezmiennej misji. Decydują o tym czynniki kulturowe, społeczne, a czasami także polityczne. Kościół ma to do siebie, że egzystuje w świecie widzialnym, choć czerpie życie ze świata nadprzyrodzonego. W ciągu wieków wielokrotnie zmieniały się modele formacji do Sprawa jest pewnie dla Księdza Rektora trudna, tym bardziej, że dojdzie do włączenia kleryków z diecezji legnickiej do seminarium wrocławskiego…– W jednym z wywiadów, chyba dwa lata temu, mówiłem o tym, że nie jestem zwolennikiem szybkiego łączenia seminariów. W wychowaniu do kapłaństwa bardzo ważne jest budowanie dojrzałej więzi kleryków ze swoim biskupem oraz z lokalnym Kościołem. Ponadto seminarium duchowne spełnia ważną rolę wobec osób rozeznających powołanie do kapłaństwa. W ubiegłym roku biskupi z Legnicy i Świdnicy zdecydowali się na utworzenie wspólnego ośrodka propedeutycznego. Trudno byłoby teraz rozwiązywać wspólnotę, którą zbudowano w ciągu tych kilku miesięcy. W związku z tym w metropolii podjęto decyzję, żeby nie tylko skonsolidować pierwsze roczniki, ale także starsze. Trzeba bowiem pamiętać, że w przyszłości klerycy będą ze sobą współpracowali w duszpasterstwie. Musimy zatem dołożyć starań, żeby poznali się już na etapie W medialnym opisie całego zjawiska używa się terminu „likwidacja”, który nie jest chyba do końca prawdziwy?– To jest język sensacji. Jak już wspomniałem, bardziej odpowiednie byłoby mówienie o koniecznym przekształceniu seminariów. Musimy, między innymi, zmienić strukturę procesu przygotowawczego i pastoralnego. Na Dolnym Śląsku został powołany ośrodek propedeutyczny w Świdnicy dla całej metropolii wrocławskiej, a następne dwa etapy formacji będą się odbywały we Wrocławiu. Ostatni etap, pastoralny, jest ukierunkowany na diecezję macierzystą, w której będzie posługiwał kandydat do Jaki los czeka same gmachy seminaryjne? Jak będą utrzymywane i na co przeznaczane?– To zależy od potrzeb diecezji i zakonów. Osobiście widzę dużą szansę na to, żeby seminaria nadal spełniały swoją rolę, tyle że teraz w odniesieniu do innej grupy wiernych. Samo słowo „seminarium” wiele wyjaśnia, ponieważ jest związane z zasiewem i wzrostem. Zasiewa się słowo Boże, żeby wyrastało z niego nowe życie. Dotychczas w centrum uwagi byli kandydaci do kapłaństwa. Teraz będą osoby świeckie i naszym domu diecezjalnym ten proces dzieje się już od dłuższego czasu. Od samego początku odbywa się w nim formacja stała prezbiterów i osób konsekrowanych. Ale też od wielu lat z możliwości naszego domu korzystają różne grupy. Sztandarowym projektem są rekolekcje Triduum Paschalnego, w których biorą udział całe rodziny. Każdego roku 80-100 osób przeżywa wspólnie Paschę Chrystusa. Ponadto organizujemy rekolekcje, kursy, obozy powołaniowe i szkolenia. Bardzo dobrze funkcjonuje Akademia Myśli Chrześcijańskiej i Diecezjalna Szkoła Liturgii. Od dłuższego już czasu z jednej części budynku korzysta Instytut Muzyki Kościelnej, który kształci muzyków kościelnych. Tam też odbywają się regularne próby chóru diecezjalnego. W naszym domu funkcjonuje też Poradnia Rodzinna. Teraz tę ofertę będziemy mogli poszerzyć. Z taką myślą biskup Andrzej Siemieniewski kilka miesięcy temu powołał do istnienia w budynku diecezjalnym „Dom Słowa”.KAI: W jaki sposób będzie przebiegał proces konsolidacji w przypadku seminariów zakonnych? Tu raczej o łączeniu nie może być mowy?– To prawda. Trzeba dobrze rozumieć czym są zakony i zgromadzenia. Zasadniczo są to wspólnoty ukierunkowane na przeżywanie miłości chrześcijańskiej w duchu rad ewangelicznych ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Św. Jan w Pierwszym Liście pisze, że nikt nie może powiedzieć, że kocha Boga, którego nie widzi, jeśli nie potrafi kochać człowieka żyjącego obok niego. Pierwszą misją zakonów jest wcielanie tego słowa w życie, aby przez to stawać się „żyjącą Ewangelią”, znakiem dla świata. Dodatkowo życie zakonne jest związane z konkretnymi charyzmatami, które Duch Święty wzbudza w Kościele. Dzięki nim w różnych obszarach może pełniej i skuteczniej urzeczywistniać się natura i misja Kościoła. Tak więc w przypadku zakonów istotne są wspólnotowość i zakonne są powoływane do istnienia tylko wtedy, gdy kształci się kandydatów do kapłaństwa na potrzeby wspólnot, dla realizacji ich charyzmatycznej misji. Z tego powodu nie ma problemu z łączeniem seminariów zakonnych jako ośrodków formacji intelektualnej. Wystarczy jedynie w programie studiów uwzględnić przedmioty specyficzne dla danego zakonu lub zgromadzenia. Jednak nie można sobie wyobrazić całościowej formacji poza swoją własną wspólnotą. Najczęściej to się realizuje w domach zakonnych odrębnych od ośrodków kształcenia Czy i jak proces konsolidacji seminariów duchownych wpłynie na samą formację kandydatów do kapłaństwa, organizację nauki, pracę wykładowców, zarządzanie seminarium jako jednostką akademicką?– Wydaje mi się, że mówiąc o seminariach duchownych za bardzo skupiamy naszą uwagę na studiach teologicznych. Oczywiście, ten aspekt jest istotny, bo klerycy muszą dobrze poznać „regula fidei”, czyli doktrynę Kościoła katolickiego. To jest potrzebne dla osobistego pogłębienia i uzasadnienia wiary, jak również do zdobycia odpowiednich kompetencji dla późniejszego przepowiadania, katechizacji i prowadzenia formacji w różnych grupach. Musimy jednak większą uwagę skupiać na integralności formacji seminaryjnej, bo oprócz sfery intelektu są niezwykle ważne inne: ludzka, duchowa, pastoralna, wspólnotowa i misyjna. Studia bardzo absorbują kleryków, ale to tylko jeden z aspektów ich życia. Można przecież być człowiekiem bardzo sprawnym intelektualnie, ale miernym duchowo, albo niedojrzałym wprost na pytanie o organizację nauki, można powiedzieć, że nie będzie rewolucyjnych zmian, ponieważ seminaria funkcjonują przy wydziałach kościelnych, które w większości zapewniają wysokie standardy kształcenia. Natomiast zmieni się nieco praca zespołów formatorów seminaryjnych, w których pojawią się przedstawiciele poszczególnych diecezji. Trzeba też dobrze przemyśleć obecność biskupów diecezjalnych w procesie formacji ich przyszłych Kleryk dziś a kleryk 20 lat temu to nadal 19-latek przychodzący do seminarium wprost ze szkoły średniej?– W dużej mierze tak. To jest specyfika Kościoła w Polsce i wskaźnik dobrej pracy z młodzieżą, począwszy od Służby Liturgicznej, po różne stowarzyszenia i wspólnoty. Czytałem kiedyś felieton, w którym pewna autorka postulowała, żeby do seminariów przyjmować kandydatów w późniejszym wieku, na przykład po studiach. Według mnie to nie jest jednak właściwe podejście do tematu i nie zniweluje wystarczająco problemów, które mają charakter ogólnospołeczny. Takie podejście jest zbyt socjologiczne. Raczej trzeba się skupić na dobrym przygotowaniu przyszłych kapłanów, żeby niezależnie od wieku wykazywali się głęboką wiarą i zaangażowaniem w sprawy ludzi, do których będą posłani oraz umiejętnością ewangelizowania w świecie takim jakim on jest „dzisiaj”, bez oczekiwania na „lepsze czasy”. To wymaga odpowiednich kwalifikacji ze strony wszystkich osób włączonych w proces Zmiany nie dotyczą tylko wieku kandydatów, ale i ich profilu psychologicznego i socjologicznego?– To prawda. Świat się zmienia, a chrześcijanie wzrastają i żyją w konkretnych okolicznościach kulturowych i społecznych. Obecnie wielkim wyzwaniem jest właściwa wizja człowieka, rozumienie siebie, tożsamość. Życie społeczne w dużej mierze jest nacechowane indywidualizmem i indyferentyzmem Apostolska bardzo wyraźnie wskazuje na wyzwania, jakie stoją przed nami w związku ze zmianami mentalnymi młodych ludzi. Dlatego w nowym „Ratio” nie ma mowy o formacji „rocznikowej”, ale etapowej. Przed przełożonymi seminaryjnymi zostało postawione zadanie dobrego rozeznawania, na ile dany kleryk jest gotowy, żeby w określonym momencie zacząć formację na kolejnym etapie. Niektórzy kandydaci, właśnie ze względu na konieczność głębszego przepracowania problemów charakterologicznych czy osobowościowych, potrzebują więcej czasu. Nowy model formacji stwarza możliwość dostosowania dynamiki drogi do potrzeb konkretnej Od kilkunastu lat Kościół w Polsce uzupełnia podstawowy system formacji do kapłaństwa. Pojawiła się możliwość formacji wstępnej na tzw. roku propedeutycznym oraz otwarcie na starszych, dojrzalszych kandydatów 35+ z poświęconym im seminarium. Czy ten model zaczyna zdawać egzamin?– Tak. Ośrodki propedeutyczne stworzyły dobrą ofertę formacyjną dla młodych kandydatów do kapłaństwa. Ostatnie spotkania odpowiedzialnych za etap propedeutyczny pokazały, że to jest wielka szansa, żeby położyć solidny fundament pod dalsze wychowanie seminaryjne. Na etapie propedeutycznym główny akcent spoczywa na formacji ludzkiej oraz na pogłębieniu osobistej więzi z Jezusem Chrystusem. Z kolei seminarium 35+ stało się profesjonalnym ośrodkiem rozeznawania powołania w świetle kryteriów stawianych kandydatom do kapłaństwa oraz dobrą przestrzenią formowania osób, które mają za sobą różne historie w Zatwierdzony przez Watykan nowy program formacji seminaryjnej dla Kościoła w Polsce „Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia” ma usprawnić proces przyjmowania i przygotowania kandydatów do kapłaństwa, ale czy zahamuje odpływ kleryków w trakcie 6-letnich studiów? Z jakim odsetkiem rezygnacji mamy tu do czynienia?– Nowe „Ratio” nie stawia sobie za cel realizacji wymienionych zadań. Jest w nim co prawda mowa o tzw. duszpasterstwie powołaniowym, czyli o czasie poprzedzającym decyzję, ale dokument głównie koncentruje się na formowaniu kandydatów, którzy odczytali w sobie głos powołania do posługi kapłańskiej w Kościele oraz na formacji permanentnej. Właściwy proces wychowawczy wiąże się z rozeznawaniem drogi życiowej. To czasami prowadzi do zmiany decyzji. Obecnie święcenia kapłańskie przyjmuje ok. 50 proc. tych, którzy zgłaszają się na pierwszy rok W tym roku Kościołowi przybędzie nieco ponad 200 nowych kapłanów. To znaczny, ale i systematyczny spadek w porównaniu z poprzednimi latami. Przyczyny tego stanu są zapewne złożone, ale kryzys jest oczywisty. Można mu zaradzić?– Na pewno zasadniczą sprawą jest modlitwa do Boga, bo to On powołuje tych, których sam chce. Druga sprawa to autentyczna wiara i ewangeliczne życie w Kościele. Na tym polu w ostatnich latach pojawiło się wiele deficytów, czego wyrazem są różne skandale też podyskutować szerzej o tożsamości Kościoła. Dobrze by się stało, gdyby w każdej parafii wierni spotkali się ze sobą i zastanowili się nad tym, dlaczego od wielu lat nikt z ich wspólnoty nie zaangażował się w misję Kościoła. Brak zapału misyjnego jest znakiem kryzysu wspólnoty. Oznacza bowiem, że tajemnica Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego nie jest już postrzegana jako perła, którą chce się pokazać i przekazać innym, ale stała się jedynie „dziedzictwem kulturowym”, dla którego najlepszym miejscem jest Kościół nie zachwyca się żywą wiarą, nie karmi się nią i nie ukazuje jej realnego wpływu na bieg historii świata, to osoby powołane mogą mieć poważny problem z odkrywaniem tożsamości i sensu Zdaniem niektórych publicystów, łączenie seminariów to wstęp do szerszego procesu. „Już dziś trzeba pomyśleć o łączeniu diecezji” – stwierdził niedawno w portalu red. Tomasz Krzyżak. Opinia na wyrost czy jednak jest coś na rzeczy?– Czytałem tę opinię. Dla rzetelności warto powiedzieć, że została ona podparta wypowiedzią papieża Franciszka, która ma inny kontekst, związany z migracją i otwartością na dar każdego człowieka, a nie z misją ewangelizacyjną Kościoła (można by tak pomyśleć, ponieważ w tekście podano błędne odniesienie do adhortacji „Evangelii gaudium”). Ale wracając do pytania, można patrzeć na struktury kościelne z różnej perspektywy. Obecnie wiele osób przykłada do Kościoła katolickiego kryteria korporacyjne. W takiej rzeczywistości liczy się efektywność i wskaźniki ekonomiczne, które nie znoszą jakichkolwiek deficytów. Tymczasem Kościół to coś zupełnie innego. W Kościele wiele rzeczywistości, począwszy od liturgii, jest nieekonomicznych. To jest „święte tracenie”. Tracimy pieniądze na wino i chleb, na świece i kwiaty itd. Już w czasach apostolskich św. Paweł pozwalał wspólnocie z Filippi finansować swoje działania misyjne i ewangelizacyjne. Jest w nas gotowość do tracenia, bo wiemy, że zyskujemy o wiele więcej. Tyle, że zyski są niewidoczne, ponieważ należą do sfery duchowej, nadprzyrodzonej. Podobnie jest ze strukturami diecezjalnymi i jest, że struktur nie można przeceniać. Struktury pełnią funkcję służebną. Trzeba jednak na nie patrzeć oczami wiary, przykładając kryteria teologiczne. Kościoły partykularne, a więc wspólnoty diecezjalne, mają stawać się zaczynem i znakiem jedności. Taki jest bowiem cel, dla którego Jezus Chrystus powołał Kościół: „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś” (J 17,21). Urzeczywistniając ten zamysł w ramach diecezji, wspólnoty partykularne mają realny udział w budowaniu Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół wierzący nie powinni patrzeć na diecezje jako na machiny biurokratyczne, bo to jest patrzenie czysto oddolne, korporacyjne, „światowe”. Trzeba natomiast wzmacniać żywotność duchową i charyzmatyczną Kościołów partykularnych, by dzięki temu stawały się one żywymi znakami królestwa Bożego oraz zaczynem Dziękuję za Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Choćby nawet z najgorszym człowiekiem nawiązało się rozmowę o rzeczach Bożych, zawsze z tego płynie zysk niemały. Wydaje mi się, że w naszym społeczeństwie przynajmniej do niedawna jednym z najbardziej wstydliwych tematów było zagadnienie wiary i Boga. Nie myślę tu o rozmowach, których nie brakuje, a w których krytykuje się Kościół, księży, siostry zakonne czy samych wiernych. Myślę o rozmowach, w których jeden człowiek dzieli się z drugim swoim doświadczeniem Boga, tego kim On jest dla niego i jak przeżywa tę więź, o przeszkodach, które mogą stawać na tej drodze lub po prostu o radości ze spotykania Boga pośród swojej codzienności. Kiedy przyglądamy się Jezusowi na kartach Ewangelii, to widzimy w nim Syna Bożego, Człowieka posłanego przez Boga, którego misją życiową jest posługa Słowa: "Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi" (Łk 4, 18). Ostatecznie widzimy Jezusa, który nie tylko głosi Słowo Boże, ale który objawia się jako wcielone Słowo Boże: Słowo Boga, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. Paradoksalnie ta posługa głoszenia Dobrej Nowiny przynosi najlepsze owoce wśród - oceniając ludzką miarą - najgorszych: prostytutek, skorumpowanych przez współpracę z okupantem, odrzuconych na margines życia z powodu choroby. Natomiast nie można odnaleźć owoców pracy Jezusa wśród najlepszych: faryzeuszów, uczonych w prawie żydowskim i starszych. Nawrócenia dokonują się pośród zwykłych grzeszników, ludzi uwikłanych w zło, ale jednocześnie prostego serca, świadomych swojej grzeszności, która ich boli i z którą sami nie umieją sobie poradzić. Rozmowy Jezusa z najlepszymi nie przynoszą efektu. Faryzeusze zdecydowanie odwracają się od Jezusa, gdyż uważają, że sami mogą zapewnić sobie zbawienie przez drobiazgowe przestrzeganie zasad prawa. Oni nie odczuwają potrzeby rozmowy, otwarcia się przed Jezusem, zaryzykowania ukazania swej niepewności czy zagubienia. Szczytem rozmowy duchowej, którą Jezus prowadzi z człowiekiem, jest dla mnie scena ukrzyżowania, gdy po obu stronach Jezusa powieszono dwóch łotrów. Jeden z nich szydzi i naśmiewa się z Jezusa. Natomiast drugi upomina swego towarzysza i jednocześnie otwiera swoje serce przed Jezusem: "Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa»" (Łk 23, 40-42). Jezus nie boi się rozmawiać z tymi, którzy są najgorszymi na ziemi. Głęboko wierzy w dobro tkwiące w człowieku. Wierzy, że ma ono moc większą od największego zła, aby się przebić i wzrosnąć, choć wydaje się to niemożliwe, bo często jego rozmiary nie przekraczają wielkości ziarnka gorczycy, czyli najmniejszego z ziaren. Ale przecież jest to ziarno, które Bóg sam zasiał w naszych sercach i po to właśnie posłał swego Syna, aby objawić swą miłość do człowieka. A ona ma moc obudzić w nas dobro, nawet jeśli jesteśmy uznani za najgorszych z ludzi, nawet gdy już sami przekreślamy siebie, przestajemy dostrzegać w sobie to dobro lub wierzyć w jego Boską moc. Przypomina o tym św. Jan w swojej Ewangelii: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jedno-rodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16). I właśnie to dochodzenie do dobra, które Bóg w nas złożył, niejako ponowne jego odkrywanie i poddanie mu całego swego życia, swojego postępowania, czyli cały proces nawracania się człowieka od zła do dobra, dokonuje się przez spotkanie ze Słowem Bożym. W którymś momencie naszej duchowej wędrówki odkrywamy, tak jak Piotr padający Jezusowi do kolan, że to my sami jesteśmy grzesznikami, jesteśmy w pewnym sensie najgorszymi, ale i... najbardziej umiłowanymi. Bo Jezus mówi do Piotra: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił" (Łk 5, 10). A do nawróconego łotra mówi: "Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23, 43). Na czym polega fenomen duchowej rozmowy, którą Jezus podejmuje z człowiekiem i z której człowiek wychodzi przemieniony i pełen nadziei? Czego możemy się nauczyć ze sposobu, w jaki Jezus rozmawiał z ludźmi, bo także i my mamy naśladować Jezusa i przyciągać do Niego zagubionych. Przede wszystkim Jezus nie daje się przestraszyć złu popełnianemu przez grzesznika. On nie patrzy najpierw na zło. Jego spojrzenie jest spojrzeniem miłości. Nie oznacza to, że nie widzi zła w człowieku. Widzi je, ale nie pozwala sobie, aby na podstawie dostrzeżonego zła budować obraz człowieka. Zło, które tkwi w nas, jest świadectwem naszego pogubienia się. Jest krzykiem o wskazanie drogi, którą możemy pójść, aby się w pełni odnaleźć, aby w pełni stać się sobą: umiłowanym dzieckiem Boga. I spojrzenie Jezusa zawsze w tym pomaga. Jezus nie daje się przestraszyć złu, czego świadectwem jest Jego zdolność do wysłuchania i zrozumienia drugiego człowieka. Gdy myślimy o rozmowie, to chyba bardziej myślimy o mówieniu. Od Jezusa możemy się uczyć, że najważniejszą częścią rozmowy jest wysłuchanie drugiego człowieka tak, aby mógł się poczuć zrozumiany w swoim zagubieniu, w swoim uwikłaniu w zło. To zrozumienie nie oznacza aprobaty czynionego zła, ale ma wyrażać akceptację drugiego człowieka jako umiłowanego syna Bożego, umiłowanej córki Bożej. Jezus nie musi wypowiadać wielu słów w odpowiedzi. Jest wręcz oszczędny w słowach. Ale Jego słowo kierowane do zagubionego człowieka jest świadectwem całkowitego zrozumienia tego, czego dana osoba poszukuje i z czym się boryka. Psychologia potwierdza, że potrzeba bycia zrozumianym jest jedną z najważniejszych potrzeb człowieka. Niektórzy mówią, że jest ona nawet bardziej fundamentalna niż potrzeba bezpieczeństwa. Albo mówiąc inaczej: zawiera w sobie poczucie bezpieczeństwa. Odnaleźć się, to znaczy być zrozumianym, otwartym, przejrzystym dla drugiego, a jednocześnie nieosądzonym i nieskazanym. Każda odpowiedź, której Jezus udziela w rozmowie z ludźmi borykającymi się ze swoim uwikłaniem w zło, jest propozycją podjęcia życia na nowo. Nigdy nie jest osądzeniem i skazaniem. Jest wskazaniem drogi do odrodzenia się życia, do stania się na nowo tym, kim Bóg zamierzył nas przed wiekami. Widzimy to bardzo jasno w zapewnieniu, które Jezus kieruje do dobrego łotra: "Dziś ze Mną będziesz w raju". I tak dzieje się zawsze, gdy otwieramy swe serce przed Bogiem, trapieni naszą ludzką słabością, nieumiejętnością czy brakiem wierności wobec dobra. Wiele naszych grzechów nie wynika przecież ze złośliwości i chęci wyrządzania zła, ale właśnie z ludzkiej słabości. Gdy sami wejdziemy w dialog z Jezusem i pozwolimy Mu się przemieniać, kiedy zaufamy Mu i wypowiemy przed Nim swą nędzę, a w odpowiedzi usłyszymy słowo życia, wtedy to doświadczenie bycia podniesionymi do nowego życia może być dla nas najlepszym impulsem do naśladowania Jezusa. Do życzliwego i pełnego miłości wyjścia do naszych sióstr i braci, którzy spragnieni są Słowa Życia. Posługa dzielenia się słowem Jezusa przynależy nie tylko do kapłanów i zakonników. Wszyscy wierni są do niej zaproszeni. Także ty! Nie musisz znać teologii. Nie musisz mieć przygotowania apostolskiego. Wystarczy, że w swoim życiu spotkałeś Jezusa, który cię dźwignął z twojego grzechu do nowego życia. Przypomnij sobie, ile wtedy dla ciebie znaczyło czyjeś życzliwe słowo zrozumienia, słowo nadziei i pokrzepienia. Ciebie także posyła Jezus, abyś odsunął na bok strach i odważył się najpierw wysłuchać twoich sióstr i braci w Jezusie, a potem przekazał im słowo płynące z twojego serca. Niech pomocą w tym będzie modlitwa o. Johna Veltriego SJ (Modlitwa pochodzi z książeczki Michael Harter SJ, Rozpaleni miłością. Modlitwy z Jezuitami. Naucz mnie słuchać, o Panie, tych, co są najbliżej mnie, mojej rodziny, przyjaciół, współpracowników. Pomóż mi być świadomym, że niezależnie od tego, co słyszę, oni naprawdę mówią: "Posłuchaj mnie i zaakceptuj mnie takim, jakim jestem". Naucz mnie słuchać, mój troskliwy Panie, tych, którzy są daleko ode mnie - szeptu ludzi, którym brak nadziei, błagania zapomnianych, krzyku umęczonych. Naucz mnie, Duchu Święty, wsłuchiwać się w Twój głos - w zapracowaniu i w nudzie, w pewności i zwątpieniu, w hałasie i milczeniu. Panie, naucz mnie słuchać. Amen. Fragment książki: Mądrość życia według św. Ignacego Loyoli
Modlitwę o uwolnienie podejmuje się w sytuacjach zniewoleń, natomiast egzorcyzm podejmuje się w sytuacjach opętania. Egzorcyzm to taka forma modlitwy, która wiąże się z bezpośrednim zwracaniem się do złego ducha, w imię Jezusa Chrystusa. Odwołując się do Jezusa Chrystusa, nakazuje się złemu duchowi przede wszystkim opuszczenie osoby czy też nakazuje się imieniem Jezusa Chrystusa odstąpienie go czy pójście do piekieł. Nakazy mogą być różnie formułowane. Natomiast generalnie rzecz ujmując, w modlitwie o uwolnienie nie stosuje się żadnych form bezpośredniego zwrotu do złego ducha, tylko podejmuje się modlitwę do Jezusa Chrystusa, do Boga Ojca, do Najświętszej Maryi Panny, do Michała Archanioła, do świętych z prośbą o interwencję, o odsunięcie złego, o wyzwolenie człowieka. Poniższa rozmowa została przeprowadzona przez ks. Mirosława Cholewę i ukazała się w numerze 18 Zeszytów Formacji Duchowej . Publikujemy go dzięki uprzejmości Redakcji Ks. Andrzej Grefkowicz jest kapłanem archidiecezji warszawskiej, dyrektorektorem Centrum Formacji „Wieczernik” w Magdalence k. Warszawy oraz przewodniczącym Zespołu Koordynatorów Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. W jaki sposób zostaje się egzorcystą? Dawniej były tzw. niższe święcenia egzorcysty. W tej chwili nie są one stosowane w Kościele. W jaki sposób zostaje się egzorcystą dziś w Kościele katolickim? Prawo Kanoniczne określa to w ten sposób: ordynariusz udziela pozwolenia na odprawienie egzorcyzmu. Udziela tego pozwolenia albo na konkretną sytuację, do konkretnego przypadku, albo też udziela tego pozwolenia na szereg przypadków – wtedy wiąże się to z jakąś bardziej stałą posługą. Ten, kto udziela pozwolenia, sugeruje się wcześniejszą prośbą kogoś, kto prosi. Tak zazwyczaj bywa wtedy, kiedy chodzi o konkretną sytuację, o konkretny przypadek, np. kiedy któryś z prezbiterów przeczuwa, że osoba, wobec której podejmował posługę duchową jest uzależniona od złego ducha. Wie on, że jest to opętanie, krótko charakteryzuje sytuację i zwraca się do biskupa z prośbą o wyrażenie zgody na podjęcie egzorcyzmów w stosunku do tej osoby. Trochę inaczej wygląda to w praktyce, jeśli chodzi o pełnienie stałej funkcji egzorcysty. Choć brzmienie dekretu jest takie samo: „udziela pozwolenia”, jest to już misja do tego rodzaju posługi. Czego dotyczy posługa egzorcysty? Kiedy otrzymałem tego rodzaju dekret razem z drugim egzorcystą, zgłosiliśmy się do księdza Prymasa. By poczuć się posłanymi i namaszczonymi, klęknęliśmy przed nim i poprosiliśmy o błogosławieństwo na trudną posługę. Posługa egzorcysty dotyczy takich sytuacji, które określa się opętaniem. Wśród różnego rodzaju działań złego ducha, które można podzielić na: kuszenia, zniewolenia i opętania, posługa egzorcysty jest związana z sytuacją opętania. Nasze intencje modlitewne: Ciasteczka Ta strona używa plików cookie, tzw. ciasteczek, aby ulepszyć stronę i dostosować ją do Twoich potrzeb
rozmowa duchowa z księdzem